
Do każdej sytuacji (jak np tej opisanej w tekscie) można podejść na dwa sposoby: prosty - czyli, spojrzenie na główną, zewnętrzną warstwę sprawy, albo skomplikowany - i wgryzać się w poszczególne warstwy, analizować, zastanawiać się i doszukiwać przyczynków. A rozwiązanie najczęściej jest gdzieś pomiędzy. Zwłaszcza w przypadku tak zagmatwanych spraw jak relacje rodzinne.
Gdyby przykład był inny, np niechcący zarysowujesz sąsiadowi auto podczas wyjazdu z parkingu, albo przez przypadek tłuczesz komuś szklankę - to chyba nikt z Was by się nie rozwodził zbyt długo nad tym, że wynagrodzenie spowodowanych strat jest oczywiste. Chociaż tutaj też czynnikiem komplikującym sprawę jest charakter osoby, której "wchodzisz w szkodę". Są ludzie, którzy będą mieli daleko w tyle fakt, że stłuczono im szklankę, zapomną o tym po paru minutach i zwykłe przeprosiny zupełni im wystarczą. A są tacy, którzy będą wypominać tą szklankę przy każdej okazji dopóki im się nie odkupi drugiej, identycznej. Wszystko można skomplikować, jak się chce :>