przez Thordis » niedziela, 13 września 2015, 08:20
Z jedną rzeczą się nie zgodzę. Jeżeli zachowam się niehonorowo względem innej osoby, to moim zdaniem, niewątpliwie z moim honorem jednak "coś się dzieje". To, co dzieje się z honorem tamtego człowieka, to już kwestia tego jak on/ona zareaguje na moje zachowanie, jak sobie z nim poradzi, jak wybrnie z sytuacji. Uważam, że nie jestem w stanie pozbawić honoru drugiego człowieka, to może sobie zrobić tylko on sam. Siebie natomiast własnymi czynami jestem jak najbardziej w stanie honoru pozbawić. Uważam, że nasze czyny zależą wyłącznie od nas, nasz honor zależy od nas, każdy jest odpowiedzialny sam za siebie i za swoje czyny, zachowanie. Wpływamy na Wyrd innych, ale nie na ich honor. Przykładowo, jeżeli ktoś mnie obgada, nakłamie publicznie na mój temat czy mnie pobije, okradnie i zgwałci, to wpływa to na jego honor, nie mój. Może to wpłynąć na moją reputację (np. jeżeli inni uwierzą w kłamstwa na mój temat), a zależy to też od mojej reakcji (np. ktoś mnie publicznie uderzył czy znieważył, ale ja mu oddam lub nie). Czy tracę honor dlatego, że ktoś inny zachował się podle? No nie tracę. Czy tracę honor, gdy to ja się niehonorowo zachowam (np. bez powodu pobiję znacznie słabszego, który nic mi nie zrobił, okradnę kogoś podstępnie, oszukam kogoś, zdradzę bliskich)? Oczywiście, że tak. Bo to był mój czyn działający wbrew teoretycznie wyznawanym przeze mnie zasadom.
Druga sprawa, że nasza etyka jest jednak sytuacyjna, nie normatywna. Nie da się więc, nie analizując dokładnie sytuacji jednostkowych, określić, czy dany czyn był honorowy, czy nie. To jest zależne od wielu czynników, od kontekstu.