Egoizm, intencje i emocje.
Jako poganie „jesteśmy naszymi czynami”. Gdy robimy coś, ocenia się nas po czynach oraz ich efektach, nie intencjach, stanie umysłu, bądź targających nami w danej chwili emocjach. Nasi przodkowie prawdopodobnie nie spędzali zbyt wiele czasu roztrząsając kwestie motywów, emocji, nastroju. Dlaczego? Ponieważ zdawali sobie sprawę, że tym co prawdziwe i mające rzeczywisty wpływ na świat i nasze otoczenie to czyny oraz ich efekty.
Takie podejście może być trudne do zrozumienia dla współcześnie żyjących, wychowanych w obecnej kulturze zachodniej. Dorastamy w przekonaniu, że powinniśmy bezustannie dociekać dlaczego dana osoba postąpiła w ten, a nie inny sposób. Co leżało u podstaw jej decyzji? O czym myślała? Czy naprawdę chciała, by tak się stało? Jak czuje się z tym, co zrobiła? Dodajmy do tego współczesną niechęć do przypisywania komukolwiek pełnej odpowiedzialności za własne postępowanie, a wówczas stwierdzenie, że według pogan „jesteśmy naszymi czynami” może wydać się rzeczywiście trudne do zrozumienia i zaakceptowania. Tego typu trudności powracają w rozlicznych sytuacjach, towarzyszy im całe spektrum popełnianych błędów.
Trudno oduczyć się egoizmu
Nasi przodkowie odznaczali się silnymi osobowościami, ale rozumieli również, że człowiek jest niczym bez najbliższych - przyjaciół i rodziny. Dosłownie niczym. Bez nich nie ma nikogo, kto by mu pomógł, stanął lub chociaż mówił w jego obronie. Nikogo, kto by go pomścił. Samotny, bez przyjaciół i rodziny, bezbronny - stawał się niczym. Własny Innangarth miał kluczowe znaczenie. W jego centrum znajdowała się rodzina, następnie przyjaciele, wreszcie społeczność. Jeśli człowiek wspierał swoimi czynami Innangarth, jego postępowanie określano jako dobre. Szkodząc mu, postępował źle.
Współcześnie takie więzy uległy wyraźnemu rozpadowi. Wiele małżeństw nie potrafi oprzeć się próbie czasu. Kontakty z dalszą rodziną, jeśli w ogóle mieliśmy jakiekolwiek, słabną. Przyjaźniami nazywa się krótkotrwałe relacje zbudowane na wątłych podstawach. Nie znamy sąsiadów lub kogokolwiek innego z lokalnej społeczności. Dodatkowo współczesna kultura zachęca do dążenia do własnej przyjemności, samorealizacji, spełnienia bez oglądania się na tych, za których odpowiadamy. Często prowadzi to do egoistycznych zachowań. Przełamanie takiego wzorca postępowania, życie z zachowaniem troski i odpowiedzialności za rodzinę, najbliższych, plemię stanowi ważny krok na drodze kulturowej reedukacji, jaką muszą przejść prawie wszyscy poganie, wracając do domu – zwracając się ku Asatru. Niektórzy uczą się tego i wcielają w życie, inni odnoszą porażkę.
Dobre intencje nie naprawią wyrządzonego zła
Jednym z powodów, dla którego motywy postępowania nie miały takiego znaczenia dla naszych przodków, była ich troska o honor i zachowanie dobrego imienia. Jeśli ktoś skrzywdził ciebie, bądź twoich najbliższych cierpiał na tym twój honor. Ta niemożliwa do zniesienia sytuacja wymagała naprawy, nie była czymś nad czym można przejść do porządku dziennego, nawet jeśli sprawa dotyczyła drobnych fragmentów, jedynie okruchów honoru. Możliwymi rozwiązaniami były:: zemsta, bądź zadośćuczynienie ze strony złoczyńcy. Brak wyraźnego, celowego zamiaru zranienia, lub obrażenia kogoś, nie stanowił czynnika łagodzącego zaistniałą sytuację.
Obecnie „honor” to zapomniane pojęcie. Obrażając, raniąc innych, choćby przypadkowo, ludzie wzruszają ramionami mówiąc Och, nie miałem zamiaru…Faktem pozostaje, że zaszkodzili komuś i ich postępowanie może mieć długotrwałe następstwa. To, że stało się to przez przypadek nie ma znaczenia, podobnie nieważne są intencje. Jeśli uraziłeś, zraniłeś kogoś, a pragniesz przywrócić pozytywne relacje, musisz „naprawić, co zepsute”. Powtórzmy jeszcze raz: nie ma znaczenia czy zamierzałeś dokonać zniszczeń, musisz wszystko naprawić. Możesz zamknąć całą sprawę jedynie rekompensując wyrządzone szkody. Czy zdarzyło ci się, że skrzywdziłeś kogoś, przeprosiłeś, ale za miesiąc, czy nawet rok sprawa była ponownie roztrząsana? To dlatego, że przeprosiny są jedynie słowami. Stanowią wyłącznie deklarację żalu, bez podjęcia jakichkolwiek kroków do naprawienia sytuacji. Nasi przodkowie dobrze rozumieli, że tym co naprawdę się liczy są czyny, nie słowa. Tak więc jako poganie musimy pamiętać, że intencje niewiele znaczą. Ważne jest postępowanie oraz to jak oddziałuje ono na innych. W związku z tym, gdy wyrządzimy zło, zarzekanie się, że nie pragnęliśmy czyjejś krzywdy, w żaden sposób nie poprawia sytuacji.
Emocje nie mogą stanowić wymówki do złego zachowania
Współczesna kultura niezwykle silnie koncentruje się na emocjach. Tymczasem kierujące nami emocje, podobnie jak intencje nie powinny być brane pod uwagę przy ocenie zachowania względem innych. Podajmy przykład: mężczyzna ma żonę i dzieci. Nie angażuje się jednak emocjonalnie w związek, jest znudzony, czuje się ograniczany przez rodzinę, ogląda się więc za innymi kobietami i rozmyśla o opuszczeniu żony. Z pogańskiej perspektywy emocje nie mają tu większego znaczenia. Mimo, że rodzina nie spełnia jego emocjonalnych oczekiwań, jeśli mężczyzna zdecyduje się opuścić rodzinę, postąpi nagannie. Nasi przodkowie nie oceniliby czynu na podstawie rządzących nim emocji, ale tego jak wpłynęło to na jego Innangarth. Jest to przykład wzięty z życia. Jeden z moich przyjaciół postąpił w opisany powyżej sposób i przyszedł do mnie twierdząc, że jest całkowicie usprawiedliwiony ponieważ nie był już zakochany. Odpowiedziałem, że z pogańskiej perspektywy nie stanowi to wystarczającego usprawiedliwienia dla opuszczenia żony i dzieci, zniszczenia rodziny. Jego przysięga i zobowiązania powinny stać na pierwszym miejscu. Zamiast poddawać się emocjom, ulegać egoizmowi powinien zainwestować czas i energię w odzyskanie tej iskierki, którą utracił jego związek. Nawet jeśli miałoby mu się nigdy nie udać, przysięga i zobowiązania wobec dzieci nadal pozostawały najważniejsze(1).
Emocje wypełniają nasze życie kolorami, są jego niezbywalną częścią. Z pewnością nie twierdzę, że powinniśmy je ignorować bądź tłumić. Sądzę jedynie, że emocje nie mogą stać się źródłem złego postępowania, niszczenia Innangarth. Postępując samolubnie, raniąc bliskich, nie szukajmy usprawiedliwienia w emocjach.
Wszystko sprowadza się do czynów
Twoje postępowanie, czyny są tym co naprawdę się liczy. Stosuje się to do wszelkich dziedzin. Postępowanie oceniamy zależnie od tego jak wpływa na Innangarth: rodzinę, przyjaciół, kindred, plemię. I mimo, że emocje stanowią istotną część naszego człowieczeństwa, nie używajmy ich jako przepustek do nagannego zachowania oraz zaniedbywania obowiązków i odpowiedzialności względem najbliższych.
Intencje przynależą do twojego wnętrza. Możesz planować założyć kindred, ale póki tego nie zrobisz, cóż… nie ma to większego wpływu na rzeczywistość. Możesz kierować się jak najszlachetniejszymi pobudkami, ale gdy kogoś zranisz, same dobre chęci nie naprawią wyrządzonej krzywdy. Wyłącznie chęć przekazania dzieciom wiedzy na temat pogaństwa, nie wykona za ciebie roboty. Dopiero czyny wypływające z intencji kształtują świat. Emocje zamieszkują w naszych głowach. Możesz kochać córkę, ale gdy już cię zabraknie ona zapamięta to, jak postępowałeś. W jej pamięci pozostaną wieczory gdy czytałeś jej przed snem, uściski, rozmowy, rady, pomoc i wsparcie jakiego jej udzieliłeś, trzymanie za rękę podczas oglądania horroru, pocieszenia gdy obudziła się z koszmaru, wszystko co rzeczywiście ZROBIŁEŚ jako rodzic.
Również praktykując Asatru, zważmy na własne czyny. Możesz mieć niezachwianą wiarę w bogów, ale jak postępujesz? Czy czcisz ich i obdarzasz podarkami? Czy nie ukrywasz się z byciem poganinem, wyjaśniasz pytającym czym jest Asatru? Czy przekazujesz swoim dzieciom wiedzę o ścieżce naszych przodków? Czy spotykasz się i próbujesz nawiązać kontakt z podobnie myślącymi poganami? Czy uczysz się cały czas, starasz dowiedzieć jak najwięcej o naszej religii i pomóc w tym nowym poganom? Czy prowadzisz życie, z którego bogowie byliby dumni?
Mark Ludwig Stinson
Jotun’s Bane Kindred
Temple of Our Heathen Gods
Tłumaczenie: Lena
--------------------
1. Przykład wydaje mi się bardzo kontrowersyjny. Czy lepiej pozostawać w nieszczęśliwym związku, okazywać ciągłą niechęć bliskim, nie dać szansy drugiej osobie na ułożenie sobie od nowa życia, niż zerwać złożoną obietnicę? W końcu w Asatru małżeństwo to umowa zawierana pomiędzy ludźmi, można wycofać się z niej z honorem, wszystko zależy od stylu w jakim to zrobimy. Być może należy też po prostu być bardzo ostrożnym jeśli chodzi o składanie przysiąg i przyjmowanie na siebie odpowiedzialności? Zapraszam do dyskusji na forum
(przyp. tłumacza).
Jako poganie „jesteśmy naszymi czynami”. Gdy robimy coś, ocenia się nas po czynach oraz ich efektach, nie intencjach, stanie umysłu, bądź targających nami w danej chwili emocjach. Nasi przodkowie prawdopodobnie nie spędzali zbyt wiele czasu roztrząsając kwestie motywów, emocji, nastroju. Dlaczego? Ponieważ zdawali sobie sprawę, że tym co prawdziwe i mające rzeczywisty wpływ na świat i nasze otoczenie to czyny oraz ich efekty.
Takie podejście może być trudne do zrozumienia dla współcześnie żyjących, wychowanych w obecnej kulturze zachodniej. Dorastamy w przekonaniu, że powinniśmy bezustannie dociekać dlaczego dana osoba postąpiła w ten, a nie inny sposób. Co leżało u podstaw jej decyzji? O czym myślała? Czy naprawdę chciała, by tak się stało? Jak czuje się z tym, co zrobiła? Dodajmy do tego współczesną niechęć do przypisywania komukolwiek pełnej odpowiedzialności za własne postępowanie, a wówczas stwierdzenie, że według pogan „jesteśmy naszymi czynami” może wydać się rzeczywiście trudne do zrozumienia i zaakceptowania. Tego typu trudności powracają w rozlicznych sytuacjach, towarzyszy im całe spektrum popełnianych błędów.
Trudno oduczyć się egoizmu
Nasi przodkowie odznaczali się silnymi osobowościami, ale rozumieli również, że człowiek jest niczym bez najbliższych - przyjaciół i rodziny. Dosłownie niczym. Bez nich nie ma nikogo, kto by mu pomógł, stanął lub chociaż mówił w jego obronie. Nikogo, kto by go pomścił. Samotny, bez przyjaciół i rodziny, bezbronny - stawał się niczym. Własny Innangarth miał kluczowe znaczenie. W jego centrum znajdowała się rodzina, następnie przyjaciele, wreszcie społeczność. Jeśli człowiek wspierał swoimi czynami Innangarth, jego postępowanie określano jako dobre. Szkodząc mu, postępował źle.
Współcześnie takie więzy uległy wyraźnemu rozpadowi. Wiele małżeństw nie potrafi oprzeć się próbie czasu. Kontakty z dalszą rodziną, jeśli w ogóle mieliśmy jakiekolwiek, słabną. Przyjaźniami nazywa się krótkotrwałe relacje zbudowane na wątłych podstawach. Nie znamy sąsiadów lub kogokolwiek innego z lokalnej społeczności. Dodatkowo współczesna kultura zachęca do dążenia do własnej przyjemności, samorealizacji, spełnienia bez oglądania się na tych, za których odpowiadamy. Często prowadzi to do egoistycznych zachowań. Przełamanie takiego wzorca postępowania, życie z zachowaniem troski i odpowiedzialności za rodzinę, najbliższych, plemię stanowi ważny krok na drodze kulturowej reedukacji, jaką muszą przejść prawie wszyscy poganie, wracając do domu – zwracając się ku Asatru. Niektórzy uczą się tego i wcielają w życie, inni odnoszą porażkę.
Dobre intencje nie naprawią wyrządzonego zła
Jednym z powodów, dla którego motywy postępowania nie miały takiego znaczenia dla naszych przodków, była ich troska o honor i zachowanie dobrego imienia. Jeśli ktoś skrzywdził ciebie, bądź twoich najbliższych cierpiał na tym twój honor. Ta niemożliwa do zniesienia sytuacja wymagała naprawy, nie była czymś nad czym można przejść do porządku dziennego, nawet jeśli sprawa dotyczyła drobnych fragmentów, jedynie okruchów honoru. Możliwymi rozwiązaniami były:: zemsta, bądź zadośćuczynienie ze strony złoczyńcy. Brak wyraźnego, celowego zamiaru zranienia, lub obrażenia kogoś, nie stanowił czynnika łagodzącego zaistniałą sytuację.
Obecnie „honor” to zapomniane pojęcie. Obrażając, raniąc innych, choćby przypadkowo, ludzie wzruszają ramionami mówiąc Och, nie miałem zamiaru…Faktem pozostaje, że zaszkodzili komuś i ich postępowanie może mieć długotrwałe następstwa. To, że stało się to przez przypadek nie ma znaczenia, podobnie nieważne są intencje. Jeśli uraziłeś, zraniłeś kogoś, a pragniesz przywrócić pozytywne relacje, musisz „naprawić, co zepsute”. Powtórzmy jeszcze raz: nie ma znaczenia czy zamierzałeś dokonać zniszczeń, musisz wszystko naprawić. Możesz zamknąć całą sprawę jedynie rekompensując wyrządzone szkody. Czy zdarzyło ci się, że skrzywdziłeś kogoś, przeprosiłeś, ale za miesiąc, czy nawet rok sprawa była ponownie roztrząsana? To dlatego, że przeprosiny są jedynie słowami. Stanowią wyłącznie deklarację żalu, bez podjęcia jakichkolwiek kroków do naprawienia sytuacji. Nasi przodkowie dobrze rozumieli, że tym co naprawdę się liczy są czyny, nie słowa. Tak więc jako poganie musimy pamiętać, że intencje niewiele znaczą. Ważne jest postępowanie oraz to jak oddziałuje ono na innych. W związku z tym, gdy wyrządzimy zło, zarzekanie się, że nie pragnęliśmy czyjejś krzywdy, w żaden sposób nie poprawia sytuacji.
Emocje nie mogą stanowić wymówki do złego zachowania
Współczesna kultura niezwykle silnie koncentruje się na emocjach. Tymczasem kierujące nami emocje, podobnie jak intencje nie powinny być brane pod uwagę przy ocenie zachowania względem innych. Podajmy przykład: mężczyzna ma żonę i dzieci. Nie angażuje się jednak emocjonalnie w związek, jest znudzony, czuje się ograniczany przez rodzinę, ogląda się więc za innymi kobietami i rozmyśla o opuszczeniu żony. Z pogańskiej perspektywy emocje nie mają tu większego znaczenia. Mimo, że rodzina nie spełnia jego emocjonalnych oczekiwań, jeśli mężczyzna zdecyduje się opuścić rodzinę, postąpi nagannie. Nasi przodkowie nie oceniliby czynu na podstawie rządzących nim emocji, ale tego jak wpłynęło to na jego Innangarth. Jest to przykład wzięty z życia. Jeden z moich przyjaciół postąpił w opisany powyżej sposób i przyszedł do mnie twierdząc, że jest całkowicie usprawiedliwiony ponieważ nie był już zakochany. Odpowiedziałem, że z pogańskiej perspektywy nie stanowi to wystarczającego usprawiedliwienia dla opuszczenia żony i dzieci, zniszczenia rodziny. Jego przysięga i zobowiązania powinny stać na pierwszym miejscu. Zamiast poddawać się emocjom, ulegać egoizmowi powinien zainwestować czas i energię w odzyskanie tej iskierki, którą utracił jego związek. Nawet jeśli miałoby mu się nigdy nie udać, przysięga i zobowiązania wobec dzieci nadal pozostawały najważniejsze(1).
Emocje wypełniają nasze życie kolorami, są jego niezbywalną częścią. Z pewnością nie twierdzę, że powinniśmy je ignorować bądź tłumić. Sądzę jedynie, że emocje nie mogą stać się źródłem złego postępowania, niszczenia Innangarth. Postępując samolubnie, raniąc bliskich, nie szukajmy usprawiedliwienia w emocjach.
Wszystko sprowadza się do czynów
Twoje postępowanie, czyny są tym co naprawdę się liczy. Stosuje się to do wszelkich dziedzin. Postępowanie oceniamy zależnie od tego jak wpływa na Innangarth: rodzinę, przyjaciół, kindred, plemię. I mimo, że emocje stanowią istotną część naszego człowieczeństwa, nie używajmy ich jako przepustek do nagannego zachowania oraz zaniedbywania obowiązków i odpowiedzialności względem najbliższych.
Intencje przynależą do twojego wnętrza. Możesz planować założyć kindred, ale póki tego nie zrobisz, cóż… nie ma to większego wpływu na rzeczywistość. Możesz kierować się jak najszlachetniejszymi pobudkami, ale gdy kogoś zranisz, same dobre chęci nie naprawią wyrządzonej krzywdy. Wyłącznie chęć przekazania dzieciom wiedzy na temat pogaństwa, nie wykona za ciebie roboty. Dopiero czyny wypływające z intencji kształtują świat. Emocje zamieszkują w naszych głowach. Możesz kochać córkę, ale gdy już cię zabraknie ona zapamięta to, jak postępowałeś. W jej pamięci pozostaną wieczory gdy czytałeś jej przed snem, uściski, rozmowy, rady, pomoc i wsparcie jakiego jej udzieliłeś, trzymanie za rękę podczas oglądania horroru, pocieszenia gdy obudziła się z koszmaru, wszystko co rzeczywiście ZROBIŁEŚ jako rodzic.
Również praktykując Asatru, zważmy na własne czyny. Możesz mieć niezachwianą wiarę w bogów, ale jak postępujesz? Czy czcisz ich i obdarzasz podarkami? Czy nie ukrywasz się z byciem poganinem, wyjaśniasz pytającym czym jest Asatru? Czy przekazujesz swoim dzieciom wiedzę o ścieżce naszych przodków? Czy spotykasz się i próbujesz nawiązać kontakt z podobnie myślącymi poganami? Czy uczysz się cały czas, starasz dowiedzieć jak najwięcej o naszej religii i pomóc w tym nowym poganom? Czy prowadzisz życie, z którego bogowie byliby dumni?
Mark Ludwig Stinson
Jotun’s Bane Kindred
Temple of Our Heathen Gods
Tłumaczenie: Lena
--------------------
1. Przykład wydaje mi się bardzo kontrowersyjny. Czy lepiej pozostawać w nieszczęśliwym związku, okazywać ciągłą niechęć bliskim, nie dać szansy drugiej osobie na ułożenie sobie od nowa życia, niż zerwać złożoną obietnicę? W końcu w Asatru małżeństwo to umowa zawierana pomiędzy ludźmi, można wycofać się z niej z honorem, wszystko zależy od stylu w jakim to zrobimy. Być może należy też po prostu być bardzo ostrożnym jeśli chodzi o składanie przysiąg i przyjmowanie na siebie odpowiedzialności? Zapraszam do dyskusji na forum
(przyp. tłumacza).