Leśna napisał(a):Osobiście uwielbiam wolność i indywidualizm, ale sądzę, że sute zakropienie tych idei polityką i rynkiem robi z wielu ludzi istoty okaleczone, bo pozbawione poczucia odpowiedzialności za innych. A bez tego gdzie znajdziesz honor?
W sobie.
A odnośnie późniejszej dyskusji, naprawdę uważacie, że w imię nowonabytej wiary i zasad należy (bo większość z Was to przechrzty, nie wyłączając mnie) należy za wszelką cenę robić stadu wbrew i srać za przeproszeniem we własne gniazdo?
Sprawdziłem na własnym przykładzie - ani chrzest ani komunia ani bierzmowanie nie blokują żadnych wyimaginowanych czakr / piątego oka / przepływów energii. Mógłbym być zarówno zajebistym ezoterykiem jak i chrześcijaninem - jestem poganinem z własnego, nieprzymuszonego wyboru. Moje dzieci (w komplecie ochrzczone) - jedno już po komunii (swoją drogą samo wybiera etykę o ile będzie w nowej szkole), znają obie ścieżki (zresztą wcale nie różniące się od siebie tak bardzo pod kątem zasad - znacznie bardziej różnią się pod kątem relacji z bogami. Uważam, że dzięki temu są dobrze osadzone w otaczającym je dziś świecie.
Owszem, wkładam dużo pracy w tępienie prania mózgu jakie potrafią uskutecznić zarówno babcie jak i katecheci, ale tzw. nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - niczym by się dla mnie nie różniło to od "babci poganki" klepiącej wnuczkowi, że jedynie jej wiara w starych bogów jest słuszna a ci wredni chrześcijanie to są źli bo nam popalili 1000 lat temu chramy. Równie wiele pracy wkładam zresztą w naukę poszanowania dla inności.
Moi rodzice wiedzą, że zmieniłem wiarę... i nie przeszkadza mi ona (sic!) w zawiezieniu raz na jakiś czas ojca na wózku na mszę, a przez to biorę udział (nawet jeśli bierny) w obrzędach obcej religii.
Moja żona wierzy inaczej niż ja i co??? - Powinienem się rozwieść? - Bo tak wynika z Waszych słów.
To co... postępuję honorowo czy nie?
Co Was za przeproszeniem sroki obchodzi jak kto czuje właściwe postępowanie i w jakich relacjach pozostaje z własną rodziną - to jest jego sprawa i jego wybory. Oceniając czyjeś postępowanie względem innych osób, a zwłaszcza względem wewnętrznej rodziny, gdzie układy relacji są zazwyczaj skomplikowane nie jesteście lepsze od przysłowiowych starych bab pod kościołem, zaglądających wszystkim do łóżka i komentujących, że "ta ma za krótką spódniczkę" a "ta za duży dekolt". Macie prawo ocenić relacje miedzy Wami a tą osobą. Ew. doradzić, zapytane. To wszystko.
Jeśli zmarła babcia jest na tyle autorytetem aby jej życzenia i zasady dalej spełniać, to znaczy że w danej rodzinie jest silny kult przodka. Przypomnę - jest to jeden z istotnych elementów również naszej wiary. Mają prawo te zasady uszanować i postąpić z własnym wyborem. Nawet jeśli wierzą inaczej.