Uczciwość

Nie wiedzę tematu więc zakładam.
Bo uczciwość jest ważna, a sprawia wiele problemów. Czym innym jest przecież dotrzymywanie danego słowa i wywiązywanie się ze wszystkich zobowiązań - czym innym natomiast mówienie zawsze i absolutnie wszystkiego wprost i szczerze. Na przykład gdy pracujemy z osobą (albo - jeszcze gorzej - ta osoba jest naszym przełożonym) w której inteligencje szczerze wątpimy, ale nie zapowiada się byśmy to miejsce pracy mogli zmieniać ze względu na osobiste upodobania - to czy mamy obowiązek wprost poinformować osobę zainteresowaną że jest głupia i to dlatego nie chcemy z nią rozmawiać? Przykład jest mocno przejaskrawiony - ale chyba oddaje idee: chodzi o te drobne kłamstwa "z grzeczności" - czy to jest waszym zdaniem brak uczciwości czy jedynie ustępstwo w stronę wymogów społecznych? Jak rozumiecie uczciwość?
Temat dla mnie samej jest trudny, ponieważ przez długie lata byłam kłamcą. W zasadzie dopiero kiedy dowiedziałam się czym jest Asatru i uznałam że to droga dla mnie, postanowiłam z tym skończyć. Niemniej przyjaciele (których jakimś cudem mam) znają mnie jako osobę dwulicową, kłamliwą, wprowadzającą zamieszanie dla samej idei. Zrobiłam z tego swego rodzaju sztukę i przez to w chwili obecnej mam spory problem z wyznaczeniem granic, zatraciłam takie naturalne ich wyczucie. Czułam się w obowiązku by to napisać w tym kontekście, ale oczekuje dyskusji ogólnej a nie odniesionej do mojego przykładu (to chętnie w PW
). Więc na koniec ponowię pytanie: czym dla was jest uczciwość?
Bo uczciwość jest ważna, a sprawia wiele problemów. Czym innym jest przecież dotrzymywanie danego słowa i wywiązywanie się ze wszystkich zobowiązań - czym innym natomiast mówienie zawsze i absolutnie wszystkiego wprost i szczerze. Na przykład gdy pracujemy z osobą (albo - jeszcze gorzej - ta osoba jest naszym przełożonym) w której inteligencje szczerze wątpimy, ale nie zapowiada się byśmy to miejsce pracy mogli zmieniać ze względu na osobiste upodobania - to czy mamy obowiązek wprost poinformować osobę zainteresowaną że jest głupia i to dlatego nie chcemy z nią rozmawiać? Przykład jest mocno przejaskrawiony - ale chyba oddaje idee: chodzi o te drobne kłamstwa "z grzeczności" - czy to jest waszym zdaniem brak uczciwości czy jedynie ustępstwo w stronę wymogów społecznych? Jak rozumiecie uczciwość?
Temat dla mnie samej jest trudny, ponieważ przez długie lata byłam kłamcą. W zasadzie dopiero kiedy dowiedziałam się czym jest Asatru i uznałam że to droga dla mnie, postanowiłam z tym skończyć. Niemniej przyjaciele (których jakimś cudem mam) znają mnie jako osobę dwulicową, kłamliwą, wprowadzającą zamieszanie dla samej idei. Zrobiłam z tego swego rodzaju sztukę i przez to w chwili obecnej mam spory problem z wyznaczeniem granic, zatraciłam takie naturalne ich wyczucie. Czułam się w obowiązku by to napisać w tym kontekście, ale oczekuje dyskusji ogólnej a nie odniesionej do mojego przykładu (to chętnie w PW
