Dokladnie tak jak mowi Lesna...
Mysle ze nie jest tu problemem, mnogosc bogow i teorii stworzenia, lecz wlasciwe podejscie do tego.
My jako obracajacy sie w pewnym paradygmacie, nie tyle naukowym a przede wszystkim kulturowo-religijnym, przyjmujemy ze powstalismy z drzew "obrobionych" przez naszych bogow. Inni uwazaja ze to ich bogowie ich stworzyli. I bardzo dobrze ze tak jest.
Unifikacja i uniwersalizacja, sprowadzanie wszystkiego do jednego mianownika i nadmierne szufladkowanie to zmora naszych czasow.
Najlepszym rozwiazaniem jest tu jak sadze, zdroworozsadkowe podejscie przodkow ktorzy uwazali ze " my mamy naszych bogow, wy macie waszych i niech kazdy trzyma sie swoich" . Bo to wlasnie roznorodnosc a nie jednolitosc, sprawia ze zycie i swiat sa tak fascynujace. Wiec pozwolmy sobie na nia...
A co do naukowych teorii... to sa one jedynie teoriami a nie niepodwazalnymi faktami. Byc moze bylo tak rzeczywiscie ze czlowiek gdzies tam ze wschodniej Afryki rozprzestrzenil sie na calym swiecie, ale jednoczesnie coraz wiecej wspolczenych naukowcow zaczyna uwazac ze zarowno teorai Bing Bangu jaki darwinowskiej ewolucji sa przestarzale i dziurawe jak przyslowiowy ser szwajcarski i wymagaja weryfikacji... tyle ze jak narazie nie wymyslono nic sensowniejszego wiec "strasza" do teraz jako relikt przeszlej epoki.
Wiec przynajmniej my nie badzmy skostnialymi doktrynerami
No i na koniec cos z naszego podworka. Ostatnio pojawily sie powazne teorie, potwierdzone badaniami wszelakimi, ze zycie nie koniecznie musialo powstac w cieplutkiej prazupie. Moglo rowniez powstac z lodu
![wielka_radosc ]:D](./images/smilies/biggrin.png)