Z doświadczenia na temat szału bojowego mogę powiedzieć tyle że dość silne uderzenie w skroń potrafiło wprowadzić mnie w stan w którym walczyłem bez opamiętania. Zdarzyło się to dwa razy i było poprzedzone już wcześniejszym zdenerwowaniem. Doświadczyłem też czegoś zupełnie odmiennego, stanu podczas walki który był wynikiem przełamania strachu, i podjęcia działań, pomieszanych z desperacją. Nie czułem strachu, nie za bardzo zastanawiałem się nad tym co robię. Po prostu walczyłem i to lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, jednak umysł pozostawał całkowicie chłodny i klarowny. Obie sytuacje miały miejsce podczas walki wręcz.
Nie chciałbym jednak zostać uznany za psychola który nic innego nie robi

. Są to po prostu sytuacje które miały miejsce, i uznałem że mogą częściowo stanowić odpowiedź na pytanie o szał bojowy.

Co do grzybów to sądzę że miało to sens, gdzieś słyszałem o gościu który pod wpływem grzybów wyrwał [sic] swojemu koledze serce.
Jednak tacy wojownicy byli użyteczni do siania chaosu i strachu, ale jak Odinson mądrze napisał, dobry wojownik jest jak lód. Nie myśli, nie denerwuje się. Zabija.